Wybrano kategorię: Imprezy lotnicze
|
|
|
|
|
NOC W INSTYTUCIE LOTNICTWA. WARSZAWA. 2015_10_16
Pierwsza z relacji "Nocy w IL", którą postanowiłem zamieścić w dziale "imprezy lotnicze" (nie jest wykluczone, że pozostałe relację także przeniosę do tej kategorii). Oczywiście za sprawą stale rosnącej liczby "obiektów" o charakterze innym, niż "muzealne". W tym roku wyjątkowo dużo pojawiło się bezpilotowców. Ponadto zaprezentowano kilka nowych silników, w tym nowość z WSK Kalisz - czyli PZL-200L.
|
|
THE BEATTLE OF BRITAIN ANNIVERSARY AIR SHOW. DUXFORD, WIELKA BRYTANIA. 2015_09_19
Rok bieżący jest rokiem obchodów 75 rocznicy Bitwy o Anglię. Z tej to okazji odbyło się na Wyspach wiele imprez okolicznościowych. Jedną z nich był air show w Duxford. Impreza odbyła się w dniach 19 i 20 września. Niestety zbyt późno zabrałem się za temat zakupu biletów, (nieświadom ograniczonej ich liczby) w związku z czym dane mi było uczestniczyć w owym erszole jedynie w sobotę. Ponieważ impreza związana była tematycznie ze wspomnianą tzw. Bitwą o Anglię, dobór samolotów biorących w niej udział, był dość mocno ograniczony. Główną atrakcją miał być udział 20 Spitfire'ów. Zamierzenia nie udało się, niestety zrealizować. Jeden ze Spitfire'ów (a może "tylko jeden"), z powodu awarii silnika nie doleciał. W chwili otwarcia bramek dla publiczności, na "statyce" doliczyłem się 16 "SPITÓW". Pozostałe 3 doleciały nieco później. Najpierw 2 (jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem imprezy), w towarzystwie 2 Hurricane'ów (3 "HURRI" już stały na "statyce"), ostatni z nich dotarł po południu, w towarzystwie Eurofighter-a. Wejście na wspomnianą stojankę - oczywiście za dodatkową "drobną opłatą", (w wys. 6 Funtów), o ile nie posiadało się tzw. "silver pass". Dowóz na imprezę autobusami - gratisowy (dla posiadaczy biletu na air show). Organizatorów należy pochwalić za bardzo sprawną obsługę widzów. Po otwarciu sklepiku, przez który wchodzili widzowie na imprezę, po dwóch - trzech minutach, po odnalezieniu w czeluściach plecaka biletu wstępu, byłem na terenie muzeum. Jak to wygląda u nas, w Radomiu? Każdy, kto był na tegorocznej edycji radomskiego air show - ten wie. Tymczasem, tu, w kraju, który doświadczył kilku zamachów bombowych, przeprowadzonych przez różnych popaprańców, nikt nie kontrolował mi zawartości plecaka, nikt nie sprawdzał, czy mam napój (jakikolwiek, niezależnie od objętości opakowania), nikt nie odbierał roztrzęsionym staruszkom termosu, z herbatą. Można?
|
|
OLD SARUM AIR SHOW. OLD SARUM k. SALISBURY. WIELKA BRYTANIA. 2015_09_13
Relacja z drugiego dnia imprezy. Z przyczyn tzw. obiektywnych, niestety nie dane mi było być w sobotę, na tej kameralnej, (w porównaniu choćby z DUXFORD), ale atrakcyjnej dla każdego pasjonata latających staroci, imprezie. W związku z powyższym nie zobaczyłem w powietrzu największych atrakcji, czyli VULCAN-a, oraz B-17 ("SALLY B"). Kolejną z różnic pomiędzy programem sobotnim i niedzielnym jest przelot dwóch "spitów" na otwarciu air show, również tylko w sobotę. Pogoda była "angielska", czyli przez większą część dnia niebo zasnuwało "angielskie mleko", strasząc kilkukrotnie bardzo drobnym opadem. Informacja na terenie SALISBURY, o odbywającej się o 3 km od miasta dużej imprezie - niestety żadna. Plusem był za to - ale tylko w niedzielę - niezwykle kameralny charakter pokazów. Prawdopodobnie w związku z brakiem w niedzielnym programie VULCAN-a, liczbę widzów szacuję na ok 500 i to w szczytowym momencie, czyli ok. godz. 14. Dojazd do lotniska - autobusem miejskim, kursującym co pół godziny.
|
|
|
|
|
|
|
|
PREZENTACJA ŚMIGŁOWCA Airbus Helicopters EC665 TIGER. WARSZAWA BABICE. 2015_08_27
27 sierpnia br. Airbus Helicopters zorganizował dla przedstawicieli prasy, na lotnisku Warszawa Babice oficjalną prezentacje swojego produktu, czyli śmigłowca szturmowego EC665 TIGER. Pokaz śmigłowca związany jest z udziałem Airbus Helicopters w przetargu na śmigłowiec szturmowy dla polskiej armii, mający zastąpić wysłużone Mi-24.
|
|
ŚWIĘTO WOJSKA POLSKIEGO. DEFILADA POWIETRZNA, WARSZAWA. 2015_08_15
Defilada powietrzna nad Warszawą była jednym z elementów obchodów Święta Wojska Polskiego. Udział w niej wzięło kilkanaście typów statków powietrznych - zarówno samolotów jak i śmigłowców. Ciekawym akcentem był udział dwóch amerykańskich śmigłowców typu AH-64 APACHE. Defiladę otworzył przelot Biało - Czerwonych Iskier, zamknął zaś przelot formacji sześciu samolotów F-16 JASTRZĄB. Zdjęcia robiłem z dachu BUW-u. Tu mała dygresja - przy wejściu do BUW napotkałem na (delikatnie mówiąc) "nieprzychylnego" ochroniarza, który twierdził, że na dachu Biblioteki nie wolno fotografować (!!!)
|
|
SCOTLAND'S NATIONAL AIRSHOW. EAST FORTUNE, SZKOCJA. 2015_07_25
Krótki fotoreportaż z cyklicznej imprezy, odbywającej się na terenie dawnej bazy wojskowej, (a obecnie muzeum lotnictwa) w East Fortune, w Szkocji. Program imprezy, choć nie zawiera oszałamiającej liczby punktów, to znaczną część maszyn prezentowanych w powietrzu można śmiało zaliczyć do absolutnych "numer jeden" dla każdego pasjonata warbirdów i oldtajmerów. Dość wymienić takie "perełki", jak Supermarine SEAFIRE, Bristol BLENHEIM, Fairey SWORDWISH, Curtiss P-40, Sutermarine SPITFIRE i Hawker HURRICANE (obydwie maszyny z BBMF). "Wielkim nieobecnym" był natomiast zapowiadany LANCASTER. Nie przyleciał - jak poinformowano - z powodu awarii jednego z silników. Nie dotarł także zapowiadany - B-25 MITCHELL. Poza wymienionymi powyżej zaprezentowały się w powietrzu Lockheed P-3, duet akrobacyjny na samolotach PITTS S-2, duet na HAWKACH, Piper L-4, zespół akrobacyjny na śmigłowcach LYNX, śmigłowce: UH-1 i SEA KING (pokaz ratownictwa). Imprezę rozpoczęli RED ARROWS, na zakończenie natomiast wystąpił w niezwykle dynamicznym pokazie solista na TYPHOON-ie. Zaprawdę "moc była z nim". Szkoda, że zaczęło padać i należało się ewakuować w związku z odjeżdżającym, ostatnim autobusem dowożącym do odległej o osiem kilometrów miejscowości North Berwik, skąd miałem połączenie kolejowe z Edynburgiem. A' propos - dowóz autobusami "do" i "z" imprezy, był gratisowy. Szkoda tylko, że pogoda - jak przystało na Szkocję, była "w kratkę". To znaczy zmieniała się (i to radykalnie) co 10 - 15 minut, a wciągu godziny można było doświadczyć trzech pór roku (na szczęście tylko śnieg nie padał).
|
|
|
|
MEETING AERIEN 2015. LA FERTE - ALAIS, CERNY, FRANCJA. DZIEŃ PIERWSZY. 2015_05_23
09.04.2016 - Ostatnie kilkadziesiąt zdjęć. Nareszcie koniec. Czas na podsumowanie pierwszego dnia fantastycznego pikniku. Zaprezentowano w powietrzu maszyny, stanowiące przekrój przez niemal całą historię lotnictwa - od pierwszej wojny św. do współczesności. Piszę niemal, bowiem repliki najstarszych, z historycznego punktu widzenia samolotów, to maszyny z początków I wojny św. Niestety nie pokazały się w powietrzu wszystkie zgromadzone na wystawie statycznej samoloty. Ale o tym piszę w galerii poświęconej tej wystawie, więc nie będę powtarzał się. Pogoda była różna - co widać na zdjęciach. Program imprezy był tak dopracowany, że dzień był "szczelnie" wypełniony gangiem silników. Ułożony został tak, aby poszczególne maszyny wpisać w konkretne historyczne wydarzenia, następujące kolejno po sobie. Do tego fantastyczna "konferansjerka" - na najwyższym światowym poziomie. Jeśli mogę ponarzekać - staropolskim zwyczajem - to na brak miejsca (dla fotografujących) przy płocie. Niestety po sesji na terenie stojanek (za drobną dopłatą, w wys. 5 ojro), nie było szans na znalezienie miejsca w pierwszym rzędzie, przy płocie. Ostatnie wolne miejscówki były tuż przy stojance, wciśnięte pomiędzy dwa namioty, więc z bardzo wąskim "polem ostrzału". Do plusów należą niewątpliwie - bardzo dobrze oznakowany dojazd, gigantyczny parking dla dojeżdżających własnym samochodem, bardzo sprawna obsługa przy kasie biletowej i kierujących ruchem na parkingu. No i oczywiście już od rana coś dzieje się "w powietrzu". No i to, co prezentuje się w powietrzu. Dla mnie "najwyższa półka". Ja chcę tam wracać..
|
|
MEETING AERIEN 2015. LA FERTE - ALAIS, CERNY, FRANCJA. CZĘŚĆ STATYCZNA. 2015_05_23
03.04.2016. Nareszcie koniec. Czas zatem na małe podsumowanie. Na wystawie statycznej zgromadzono 109 maszyn - jeśli nie liczyć Pilatusa 12 i Vansa RV-8, które stały niejako poza ekspozycją. Niestety nie wszystkie z tych maszyn można było zobaczyć (pierwszego dnia imprezy) w powietrzu. I tak - nie latał: żaden z dwóch Morane 317, SPAD XIII, Nieuport 28 i LVG C.VI oraz DH.82 TIGER MOTH. Znalazłem na jednej ze stron podobnych do niniejszej, informację o tym, że SPAD miał awarię prądnicy. Podejrzewam, że miał wystąpić we wspólnym programie z Nieuportem i LVG C.VI - i awaria jednej z maszyn "uziemiła" pozostałe. Szkoda, bo spośród wspomnianej trójki maszyn SPAD, to tzw "oryginał", zaś pozostałe dwa samoloty, to wierne repliki. Wszystkie trzy maszyny napędzane są oryginalnymi silnikami. Ponadto miesiąc po pikniku, LVG został odstarczony na Nową Zelandię. Nieprędko zatem będzie można zobaczyć go na niebie w Europie. Dlaczego nie latały MS.317 i DH.82 - nie znalazłem odpowiedzi na takie pytanie. Trzeba jednak przyznać organizatorom, że program pokazów był na tyle "napięty", że nie było "dziur". Być może zwyczajnie zabrakło czasu na zaprezentowanie wspomnianych oldtimer'ów.
|
|
WYSTAWA SPRZĘTU LATAJĄCEGO. POLITECHNIKA WARSZAWSKA, WARSZAWA. 2015_05_15
"NA SKRZYDŁACH CZASU - LUDZIE I KONSTRUKCJE POLITECHNIKI WARSZAWSKIEJ" - pod takim tytułem w dniach 13-16 maja br. w ramach obchodów 100-lecia odnowienia tradycji Politechniki Warszawskiej, odbyła się w Gmachu Głównym PW wystawa sprzętu latającego. Organizatorem imprezy był wydział MEiL Politechniki Warszawskiej. Na wystawie zgromadzono sprzęt latający zaprojektowany przez ludzi związanych z PW, i zbudowany na Politechnice Warszawskiej, lub poza nią.
Wśród konstrukcji na szczególną uwagę zasługuje replika szybowca AKAR, a także jeden z prototypów samolotu z napędem odrzutowym, czyli FLARIS LAR1 (prototyp ten używany był do prób wytrzymałościowych). Znaczną część kolekcji maszyn zgromadzonych na wystawie stanowiły samoloty bezzałogowe. Uzupełnieniem były modele samolotów RWD i jedyna latająca replika samolotu RWD-5.
|
|
Flugplatzkommando Meiringen. Meiringen - Unterbach, Szwajcaria. 2015_02
Niniejsza galeria zawiera plon tygodniowego "podpłotingu" pod bazą, w której stacjonuje 11 Fliegerstaffel. Baza położona jest we wsi Unterbach, oddalonej o 7 km od Meiringen i doskonale znana chyba wszystkim pasjonatom lotnictwa, z odbywającego się rokrocznie, (na jesieni) AXALP. Samo miasteczko znane jest także wszystkim wielbicielom literatury Artura Conan-Doyle-a, oraz wielbicielom bez. Te podobno zostały wynalezione właśnie tutaj.
|
|
|
|
|
|
DZIEŃ Z WOJSKIEM POLSKIM. PIKNIK W 23 BLOT, JANÓW K/MIŃSKA MAZ. 2014_05_10
Kolejny piknik w janowskiej Bazie, tym razem pod hasłem "Dzień z Wojskiem Polskim". Impreza moim zdaniem, ze wszech miar udana. Było co oglądać i fotografować "w powietrzu". Część statyczna imprezy - także bogata. W zasadzie był to - jak na "polskie warunki" - niezgorszy Air Show. Impreza była (co też godne jest podkreślenia) dość dobrze nagłaśniana w mediach, o czym świadczyła obecność sporej grupy spotterów i fotoreporterów zza naszych granic. I tylko pogoda próbowała chwilami zepsuć szyki organizatorom. Czyżby ktoś zapomniał dać na tacę "w intencji"...
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
PIKNIK LOTNICZY. MIŃSK MAZ. 2012_06_02
Po dwóch latach nieobecności (2010 i 2011) piknik lotniczy na lotnisku w Janowie k. Mińska Mazowieckiego powrócił do kalendarza imprez. I muszę przyznać, że imprezę zaliczam do udanych. Po pierwsze dopisała pogoda, co - każdy spotter przyzna - nie jest bez znaczenia. Wiało co prawda niemiłosiernie i temperatura była raczej późnojesienna niż typowa dla lata, ale słońce od czasu do czasu pokazywało się zza chmur, które zresztą dodawały samolotom w locie niezwykłego tła. I tu docieram do drugiego z powodów mojego zadowolenia z imprezy - było co oglądać w powietrzu. Oprócz tradycyjnego pokazu dynamicznego w wykonaniu MiGa-29 ("stały fragment gry" janowskiego pikniku), pokazały się w powietrzu (aż dwa!) Su-22. Moje marzenia by zobaczyć ten samolot w pokazie na pikniku, się spełniły. A do tego jeszcze pokaz Biało - Czerwonych Iskier. Gdyby tak jeszcze zaproszono kilka oldtajmerów i warbirdów... Ale może za dużo wymagam. Chociaż z drugiej strony - AUSTER pana Jacka Mańki stał zaparkowany na lotnisku. Czemu więc nie dać człowiekowi zarobić parę groszy za podniesienie w powietrze jego dwóch oldajmerów (drugi to TIGER MOTH). Do tego jeszcze ze dwa "staruszki" i może ktoś z "kraju ościennego" na "rurze" (marzy mi się widok EROFIGHTER-a na pikniku w Janowie) - a można byłoby wspominać AIR SHOW MIŃSK MAZ'2012. Może następnym razem...
|
|
AIR SHOW RADOM'2011 - DZIEŃ PO (ODLOTY). RADOM SADKÓW. 2011_08_29 replicahandbagssales
Po raz pierwszy w mojej "karierze" pozostałem w Radomiu by fotografować samoloty odlatujące z lotniska dzień po "AIR SHOW RADOM". Niestety w związku z faktem, że lekki wiatr wiał dokładnie w poprzek pasa starty odbywały się w obydwu kierunkach. W ten sposób nie było mi dane sfotografować startu Su-25 i A-10, czyli samolotów, na których najbardziej mi zależało...
|
|
AIR SHOW RADOM'2011 - DZIEŃ DRUGI. RADOM SADKÓW. 2011_08_28
Drugi dzień radomskiej imprezy przyniósł lekkie załamanie pogody. Tradycyjnie pod koniec dnia część uczestników odlatywało dając okazję do zrobienia dodatkowych zdjęć. Dzień można zaliczyć do udanych, mimo nieobecności w powietrzu kilku zapowiadanych atrakcji. Wspomniany B-52 miał wykonać low-pass nad radomskim lotniskiem - niestety przelot został odwołany. Także zapowiadany Spitfire nie dodarł na miejsce - losy jego wizyty podobno ważyły się jeszcze w niedzielę, jednak awaria okazała się na tyle poważna, że lot okazał się niemożliwy.
|
|
AIR SHOW RADOM'2011 - DZIEŃ PIERWSZY. RADOM SADKÓW. 2011_08_27
Kolejna edycja radomskiej imprezy przyniosła kilka nowości. Część spośród po raz pierwszy wizytujących radomskie lotnisko maszyn pozostała na statyce, nie biorąc udziału (niestety) w pokazach. Wymienić tu można: AS550 FENNEC, Mi-2TSz, AW-149, nieukończony AW-139 i (chyba najbardziej oblegany przez zwiedzających) Su-25. Na szczęście to nie wszystkie nowości tej imprezy. W powietrzu pokazał się P-38 LIGHTNING (ze "stajni" RED-BULL-a), E-3 SENTRY, SBLim-2 (latający już od roku, ale po raz pierwszy w Radomiu). Do tego wymieć należy wizytujące Radom po raz pierwszy zespoły akrobacyjne: z Chorwacji (na Pilatusach PC-9M) i Szwajcarii (na F-5 TIGER II). Wśród nieobecnych, a zapowiadanych atrakcji znalazły się: B-52, SPITFIRE, i rosyjski zespół akrobacyjny. Żałko...
|
|
|
|
|
|
WIZYTA W 31 BLOT. ŁASK - BUCZEK. 2010_10_20
Niniejsza galeria zawiera plon mojej pierwszej wizyty w jednostce wojskowej, w normalnym dniu jej funkcjonowania, a nie jak dotychczas - podczas tzw. imprezy masowej. Nie posiadam osobnej kategorii pt. "spotter", stąd też może nieco mylące umiejscowienie tej galerii w kategorii "imprezy lotnicze". Tyle w kwestii mojego "wytłumaczenia się".
Chciałbym podziękować wszystkim osobom z jednostki w Łasku, od dowódcy począwszy na kierowcy autokaru skończywszy za umożliwienie mi wejścia na teren bazy z aparatem, wspaniałe przyjęcie i poświęcenie nam, spotterom czasu i uwagi. No i oczywiście za grochówkę. Jedyna w swoim rodzaju.
|
|
|
|
|
|
AIR SHOW DĘBLIN. 2010_06_19
Jeśli miałbym pokusić się o ocenę imprezy, to uderza skromny - jak na tę okoliczność - program. Oczywiście było kilka atrakcji "dużego formatu": HURRICANE, SBLim-2, walka powietrzna MiG-29 kontra F-16, czy Aermacchi MB346. Do tego kilka znanych oldtajmerów (2 Pipery Cub, Tiger Moth i replika RWD-5). Ponadto krótki występ Mi-24, ponadprogramowy start bojowej Iskry, oraz występ Biało-Czerwonych Iskier i solowy pokaz Orlika. I to niestety wszystko. Ponadto kompletnie nie rozumiem (i nie jestem w mojej opinii odosobniony) - co robiły na rocznicowej imprezie wojskowej szkoły lotniczej cywilne maszyny z kategorii general aviation. Podejrzewam, że występowały jako "zapchajdziury" bardzo skromnego programu. Spodziewałem się - i nie jestem w tym odosobniony - większego udziału gości zagranicznych, z krajów ościennych i dalszych. Tymczasem były to jedynie wspomniane już Hurricane, szkolno-bojowy MB346 i Bałtyckie Pszczoły (na L-39). Można było ponadto "podnieść" w powietrze trochę więcej sprzętu latającego z biało-czerwonymi szachownicami na skrzydłach. Tym bardziej, że część tego sprzętu wkrótce odejdzie do lamusa - mam na myśli ostatnie latające wojskowe "antki", ISKRY, Mi-24D, czy Su-22, które też się "wykruszają", a które dziwnym zrządzeniem losu na wojskowych imprezach masowych występują albo wyłącznie na wystawie statycznej, albo można zobaczyć je w krótkim przelocie, w formacji z innymi maszynami. Pogoda w dniu imprezy była taka, "że szkoda gadać" - do południa padało, a później niebo zasnuwały szaro-sine chmury. Nie były to więc najlepsze warunki do fotografowania.
|
|
XV MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. DZIEŃ DRUGI. 2010_06_13
Drugi dzień imprezy w Góraszce nie przyniósł radykalnych zmian programowych. Tym razem Hurricane wystapił we wspólnym pokazie ze Spitfire'm. Oba samoloty stacjonowały na Babicach (pierwszą noc Hurricane spędził w Góraszce, ale ze względu na grzązki teren, w sobotę po pokazie odleciał na Babice). Zresztą niedzielny występ tego warbirda bardzo mnie rozczarował - samolot wykonał tylko wspólny ze Spitfire'm przelot nad lotniskiem, po rozdieleniu się maszyn powtórzył przelot w przeciwnym kierunku, i - tyle. Odleciał na Babice, zostawiając na Góraszkowym niebie Spitfir'a, który chwilę jeszcze cieszył obiektywy i uszy zgromadzonej publiczności. Szkoda, że tylko tak to wyglądało. Za to pilot Lim-a zrekompensował symboliczny pokaz Hurricane'a, przedłużając znacznie swój zaplanowany występ.
|
|
XV MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. DZIEŃ PIERWSZY 2010_06_12
Pierwsza porcja zdjęć (utawionych hronologicznie)z upalnej Góraszki AD 2010. Gorąco było nie tylko dosłownie (w sobotę powyżej 30 st.C - "zagotował" się i odmówił współpracy jeden z moich korpusów), ale także w przenośni. Liczba atrakcji "grubego kalibru" była taka, że trudno jest mi określić , co było naj - bo i HURRICANE, i SPIT, i ISKRA, MiG-29 i F-16. No i oczywiście SBLim-2. Przy czym zabytki zza Kanału to nie "pierwsze - lepsze" warbirdy, ale wyjątkowe egzemplarze. Do tego zespół RED BULL na ZLINACH i BAŁTYCKIE PSZCZOŁY na ALBATROSACH. Szkoda, że repliki Kvasza nie dane było mi zobaczyć w locie - byłaby to druga okazja posłuchać jak pracuje oryginalny Anzani pod niebem Góraszki (pierwsza taka miała miejsce podczas wizyty w Góraszce zabytkowego Bleriot XI). Nie doleciał co prawda Jak-11 i BRONKO - szkoda, bo to nie widziane jeszcze w Góraszce samoloty. Niedoszłą atrakcją był także niezapowiadany (tym razem) wcześniej Me-109. Miła to być niespodzianka. Według informacji "z pierwszej ręki" miał w ostatniej chwili wyciek oleju. Ilość "rur" w tej jubileuszowej Góraszce była taka, że zaryzykuję twierdzenie, że to już nie piknik, ale AIR SHOW "pełną gębą" i z dużej litery.
|
|
PIKNIK LOTNICZY. ŁASK - BUCZEK. 2009_09_05
Po dwuletniej przerwie wrześniowy piknik lotniczy powrócił na lotnisko w Łasku. W zapowiedziach był "pokaz dynamiczny sprzętu wojskowego". Jakkolwiek by tego nie rozumieć wszelkie ekscesy maszyn w powietrzu wyeliminowała skutecznie pogoda. Po południu odbyło się trochę lotów widokowych. Natomiast to co godne jest uwagi i podkreślenia "wężykiem" - to park maszynowy, będący w kolekcji muzealnej jednostki. Nie dość, że znaleźli się ludzie, którym zwyczajnie się "chce", to jeszcze pracują przy odnawianiu maszyn jako wolontariusze. Do tego kupują niezbędne materiały ze "zrzutek" ludzi, którym zależy na odrestaurowaniu maszyn, będących już zabytkami. A jakość ich pracy - widać na zdjęciach. Niejedno muzeum mogłoby się uczyć. Czapki z głów i "wielki szacun" Panowie dla Waszej pracy.
|
|
|
|
AIR SHOW RADOM'2009 - DZIEŃ PIERWSZY. RADOM SADKÓW. 2009_08_29
Kolejny raz uczestnicy Air Show Radom mieli przekonać się tego dnia jak bardzo tego typu imprezy uzależnione są od pogody. O ile ranek był prawie słoneczny, to im bliżej południa, tym bardziej stawało się jasne, że sprawdzą się prognozy na ten dzień. Gdy rozpoczynała się oficjalna cześć otwierająca AIR SHOW RADOM 2009 deszcz zaczął "z pewną taką nieśmiałością" padać, ale już kilkanaście minut później, gdy minister Klich kończył swoje przemówienie lało na dobre. I to był koniec imprezy. Mógłbym na tym zakończyć, ale postanowiłem podzielić się pewnym spostrzeżeniem, po tym jak na pewnym forum przeczytałem tekst chwalący organizatorów za wyciągnięcie wniosków z krytyki organizacji poprzednich edycji AIR SHOW. Być może są elementy, które uległy poprawie, ale nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że słowa kabaretowej piosenki "...co się polepszy, to się popieprzy..." są nadal aktualne. Otóż najpierw wszystkich fotoreporterów i dziennikarzy zaskoczyła przy bramie jednostki informacja, że wstęp możliwy będzie dopiero od godziny 9.00, a więc wówczas, gdy zacznie być wpuszczana publiczność (przepadła zatem szansa na zrobienie zdjęć "statyki" bez tłumów w kadrze). Gdy zaś minęła 9.00 i kasy biletowe rozpoczęły sprzedaż biletów, a publiczność tłumnie wchodzić na teren jednostki okazało się, że stażnik nie chce wpuszczać dziennikarzy bramą główną odsyłając ich do bramki dla publiczności. Tamtejszy strażnik odsyła kompletnie już skołowanych delikwentów z powrotem do bramy głównej (dodam, że chodzi o odległość 10 - słownie dziesięciu - metrów). Znalezienie osoby odpowiedzialnej za ten b...l i wyjaśnienie całej sytuacji zajęło 45 minut. Trzeba było widzieć miny zagranicznych dziennikarzy, którzy stali tuż obok mnie. Od tego momentu przestałem się dziwić temu, że w niektórych krajach (np w Stanach Zj.) popularne są "kawały o głupich polakach".
|
|
AIR SHOW RADOM'2009 - DZIEŃ PRZED (PRZYLOTY I TRENING). RADOM SADKÓW. 2009_08_28
Dzień przed kolejną edycją AIR SHOW RADOM, dzień przylotów i treningu - jak się miało później okazać zaowocował najlepszymi zdjęciami z tej edycji radomskiego air show. Dzień pierwszy bowiem "rozłożyła" ulewa, zaś drugiego dnia impreza została przerwana tragiczną katastrofa białoruskiego Su-27 - największej atrakcji, przynajmniej w części "dynamicznej". W sumie powinienem być wdzięczny organizatorom za pewne "nowum", dzięki któremu miałem okazję zrobić niezłe zdjęcia z łączki przylegającej do ogrodzenia lotniska, tuż za końcem pasa. Otóż organizatorzy postanowili, że tego dnia wpuszczane na teren lotniska będą wyłącznie osoby posiadające "spotter-packi". Ci z akredytacjami - nie. Tam, gdzie kończy się logika, tam zaczyna wojsko.
|
|
XIV MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. DZIEŃ DRUGI. 2009_06_07
Drugi dzień imprezy przyniósł niespodziankę w postaci Jak-a 3. Był to jeden z warbirdów obecnych na liście zapowiadanych atrakcji. Niestety nie dotarł poprzedniego dnia z powodu pogody. Drugi z zapowiadanych warbirdów, czyli Spitfire, niestety nie przyleciał z powodu awarii silnika. Poza tym nic nowego drugiego dnia pikniku nie wydarzyło się.
|
|
XIV MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. DZIEŃ PIERWSZY. 2009_06_06
17.06.2015 - TO JUŻ OSTATNIA PORCJA ZDJĘĆ.
Pora zatem na krótkie podsumowanie imprezy. Po raz kolejny nie doleciały zapowiadane warbirdy (o ile dobrze pamiętam, zatrzymał je front burzowy), a szkoda, bo były zapowiadane ciekawe samoloty. Taka to już "świecka tradycja" pikniku w Góraszce, że kilka z zapowiadanych maszyn nie dotarło. A bez nich - "szału nie było". Z ciekawszych maszyn należy wymienić AH-1 z kolekcji Red Bulla, Stearman-a, pokaz kołowania po pasie, w wykonaniu odrestaurowanego Lim-a 2 (z Prezesem Fundacji, Zbigniewem Niemczyckim w kabinie) i SKYTRUCK-a, który, ze względu na krótki start i lądowanie, zawsze jest ciekawostką. Szczególnie, gdy za sterami siedzi nie kto inny, jak Wiesław Cena.
|
|
PIKNIK LOTNICZY. MIŃSK MAZ. 2009_05_30
No i "poszli tą drogą" (wyjaśnienie znajduje się w tekście do galerii z pikniku w Mińsku z 2008 roku). Kompletnie nie rozumiem, czym kierują się osoby, od których zależy wydanie pozwolenia na wykonanie "pokazu dynamicznego" podczas pikniku w Janowie. Być może rację ma jeden z moich znajomych sptterów, mówiąc, że "tam, gdzie kończy się logika, tam zaczyna się wojsko". Tylko nie dziwcie się później panowie dowódcy, że lotnictwo w Polsce ma "złą prasę".
Jak zawsze była "statyka" - kilka maszyn dobrze znanych stałym bywalcom na pikniku w Janowie. Wśród nich część to nieloty, wystawiane podczas każdej kolejnej imprezy, część to "goście" - maszyny, które przyleciały z innych jednostek. W tym roku wśród "gości" można było zobaczyć SOKOŁA i BRYZĘ. Tradycyjnie było też kilka cywilnych maszyn. Pogoda "rozłożyła" imprezę - nie przyleciało kilka z zapowiadanych maszyn. Nie było także lotów widokowych.
|
|
FESTYN LOTNICZY. MIŃSK MAZ. 2008_08_30 Replica Handbags
Impreza została zorganizowana z okazji obchodów 90 - lecia Lotnictwa Polskiego. Wszyscy ci, którzy spodziewali się wielkiego "erszołu" z tak szacownej okazji - srodze sie zawiedli. Z drugiej strony - jeśli wziąść pod uwagę fakt, że był to "tylko" festyn - to nie można było narzekać.
Tradycyjnie - była w Janowie część "statyczna", na której zgromadzono kilka maszyn, które w większości możny było już w tym miejscu kilkukrotnie oglądać. "Nowością" była obecność na tej części imprezy polskiego F-16 (w wersji jednomiejscowej) i Mi-14. Kilka zapowiadanych na "statykę" samolotów z powodu ulewy (w dniu poprzedzającym imprezę) nie dotarło - m.in. CSS-13, BIES, Jak-40 i Tu-154. Z tej grupy tylko CSS pojawił się w dniu festynu - ale tylko w locie i po wykonaniu pokazu odleciał do Góraszki. W części "pokaz dynamiczny statków powietrznych" można było zobaczyć w powietrzu (oprócz wspomnianego CSS-a): ANAKONDĘ (w pokazie ratownictwa morskiego), parę "dwudziestek dziewiątek" (w pokazie symulowanej walki powietrznej), parę "szesnastek" oraz zespoły akrobacyjne: ORLIK i BIAŁO-CZERWONE ISKRY. O ile pokaz walki powietrznej w wykonaniu samolotów MiG-29 został "okrojony" z zapowiadanych czterech do dwóch maszyn (ku rozczarowaniu spotterów), o tyle prezentacja w locie samolotów F-16 była bogatsza w stosunku do zapowiadanej: samoloty wykonały nie pojedynczy, ale kilkukrotny przelot wzdłuż pasa janowskiego lotniska. Ku radości, oczywiście wszystkich zebranych. Nie pojawił się natomiast w powietrzu MiG-29 w pokazie solowym (z jednostki w Mińsku) - zapowiadany przez "osoby dobrze poinformowane". Na tzw. oficjalnej części festynu rozdawano medal pamiątkowy z okazji 90-lecia Lotnictwa Polskiego. Elementem imprezy był także pokaz musztry wojskowej oraz występ Orkiestry Reprezentacyjnej Sił Powietrznych. Poza tym miały miejsce "stałe fragmenty gry" janowskich pikników - "grajdoły" dla dzieci, stoiska z pamiątkami, książkami, modelami, etc, etc. Tradycyjnie organizatorzy zadbali także, aby nie zabrakło - oprócz duchowej - także strawy "cielesnej". Do tego po raz kolejny pogoda pozwoliła na wycelowanie obiektywów w niebo. I tylko zastanawia mnie rzecz następująca: kiedy w końcu organizatorzy tego typu imprez (uwaga ta nie dotyczy tylko tego festynu!) nauczą się wybór miejsca pod "zagrodę" dla prasy konsultować z przedstawicielami tejże. Kolejny raz miałem wrażenie, że wyboru lokalizacji boksu dla fotoreporterów dokonał ktoś, kto nigdy nie trzymał w ręku aparatu i zrobił to dżgając palcem w plan lotniska nie zastanawiając się nad sensem takiego a nie innego wyboru, kierując się jedynie zasadą "ładnego rozplanowania na papierze". Skutek - boks "świecił" pustkami, zaś każdy, kto był uzbrojony w obiektyw szukał dogodnej pozycji do robienia zdjęć przepychając się przez tłum publiczności wzdłuż barierek odzielających część lotniska dostępną od części niedostępnej.
|
|
FESTYN LOTNICZY MAZURY 2008 & XII EUROPEJSKI ZLOT SAMOLOTÓW An-2. KĘTRZYN WILAMOWO - DZIEŃ DRUGI. 2008_08_03
Kolejny dzień festynu na podkętrzyńskim lotnisku Wilamowo rozpoczął się mglistym, pochmurnym i wietrznym porankiem. Zanim jednak impreza oficjalnie "wystartowała" wyszło "z pewną taką nieśmiałością" słońce. Niestety na krótko. Pogoda w przysłowiową "kratkę" utrzymała się do końca dnia. Program ostatniego dnia festynu dość zasadniczo różnił się od tegoż z dnia poprzedniego. Pojawiło się na niebie sporo statków powietrznych nieobecnych w sobotę. Wymienić tu należy przede wszystkim: "Biało-Czerwone Iskry", EXTRA 300 i L410 (Papuga). Do ciekawszych elementów festynu należał ponadto pokaz oprysków agrolotniczych, w wykonaniu "Antka" o numerach SP-WSK. Niedziela to także dzień odlotów. Była więc okazja by zobaczyć rzadki widok - "stadny" odlot leciwych (lecz jak wspaniale utrzymanych!) "AENÓW". A prawdę mówiąc nie tylko zobaczyć, ale poczuć całym ciałem. Gang silników kilkunastu Antków kołujących tuż obok mojego stanowiska i startujących niemal jednocześnie - to coś, czego nie zapomina się do końca życia. Pod koniec dnia była okazja by zrobić jedyne na tej imprezie fotki DAKOTY w locie. Zanim wzięła kurs na dom, wykonała dwa pożegnalne przeloty wzdłuż lotniska. Jeśli miałbym pokusić się o podsumowanie Festynu Mazury'2008, to powiedziałbym tak: tu trzeba bywać. Fantastyczna atmosfera imprezy, bliskość maszyn, kapitalne warunki do fotografowania, krajobrazy - to wszystko sprawia, że chcę tam wracać.
|
|
FESTYN LOTNICZY MAZURY 2008 & XII EUROPEJSKI ZLOT SAMOLOTÓW An-2. KĘTRZYN WILAMOWO - DZIEŃ PIERWSZY. 2008_08_02
Tegoroczna edycja Festynu Mazury była jubileuszową - 10 juz imprezą organizowaną na terenie dawnego lotniska tajnej kwatery Hitlera: Kętrzyn-Wilamowo. Festyn Mazury Anno Domini 2008 stanowił także zwieńczenie XII Europejskiego Zlotu Samolotów An-2 - zlotu właścicieli i entuzjastów tego kultowego samolotu. Zlot za każdym razem odbywa się w innym miejscu - ten po raz 4 (lub 5) odbył się na terenie Polski. Tym razem w zlocie wzięły udział 32 "Antki". Wśród zagranicznych uczestników Festynu był Douglas DC-3, stanowiąc jedną z jego większych atrakcji. Szkoda tylko, że nie brał udziału w programie pokazowym.
cdn.
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
PIKNIK LOTNICZY. MIŃSK MAZ. 2008_05_31
Kolejna edycja pikniku w Janowie k. Mińska Maz. zaskoczyła wszystkich zubożeniem (i tak nieszczególnie rozbudowanego) programu. W związku z udziałem w pokazach na tegorocznym ILA w Berlinie polskich MiG-ów 29, zabrakło na pikniku "pokazu dynamicznego". Zawsze sądziłem, że mamy w Mińsku więcej niż dwa samoloty zdolne do lotu i więcej niż dwóch pilotów umiejących nimi "powozić", ale widocznie myliłem się. Bo jak inaczej wytłumaczyć związek obecności mińskich "dwudziestek dziewiątek" na ILA z nieobecnością tychże na majowym pikniku w Janowie? Nie wiem, dlaczego nie można było "podnieść" w powietrze choćby jakiejś ISKRY, lub zaprosić na "gościnne występy" maszyny z innej jednostki. Publiczność i "brać spotterska" byłaby z pewnością "wniebowzięta" za jakąkolwiek wojskową maszynę. Parafrazując (koleny raz) "klasyka" muszę zaapelować: "panowie dowódcy (i ty Sabo) - nie idźcie ta drogą !". Trdycyjnie wystawiono kilka maszyn na wystawę statyczną. Cieszy fakt odświeżenia MiG-a 21 o numerze bocznym 9233. Samolot wygląda jak "nówka-sztuka, nie śmigana". Szkoda tylko, że nie jest prezentowany z silnikiem (podobnie jak drugi z prezentowanych "żelazek", czyli "9114"). Po raz kolejny pojawiły się na pikniku oldtajmery, czyli BIES (SP-YSS) i Jak-18 (SP-YYY). Poza tym - tradycyjnie - kilka maszyn obsługiwało "loty widokowe" dla chcących oderwać się od ziemi.
|
|
CIAF'2007 - DZIEŃ DRUGI. BRNO TURANY, CZECHY. 2007_09_09
Drugi dzień imprezy przyniósł nieznaczną poprawę pogody. Ranek był słoneczny i obiecywał wiele, niestety szybko nadciągneły chmury i do południa słońce bawiło się w ciuciubabkę. Nie wiem co było po południu, bo zwyczajnie dłużej nie zdzierżyłem i zarządziłem odwrót. Wiało przy tym, jak u nas w (przysłowiowym) Kieleckiem. Temperatura też nie rozpieszczała. A prawdę mówiąc aparat przymarzał do ręki. Program imprezy - przynajmniej do południa był powtórką z soboty. Przez chwilę miałem nadzieję zobaczyć w powietrzu Avię C-11. Przy samolocie pojawiła się obsługa i zaczęła przygotowywać oldtajmera do lotu. Niestety szybko nadciągający front wybił im z głowy pomysł oderwania się od ziemi. W związku z powyższym galeria niniejsza zawiera dość skromną ilość zdjęć.
|
|
CIAF'2007 - DZIEŃ PIERWSZY. BRNO TURANY, CZECHY. 2007_09_08
Pierwszy dzień pokazów w Brnie rozpoczął się od przylotu B-1B - jednej z "gwiazd" imprezy (dodam, że dość nielicznych - niestety). Samolot miał przylecieć poprzedniego dnia, ale pilot po wykonaniu przyziemienia nie zdecydował się na manewr lądowania (ze względu na padający deszcz i mokry, śliski pas). Niestety B-1B pozostał do końca imprezy wyłącznia "na statyce". Pokazy w locie rozpoczęły się od przelotu samolotów aeroklubowych (Z-137 i Z-37), holujących szybowce. Następnie zaprezentowano przegląd maszyn będących na wyposażeniu Czeskich Sił Powietrznych, poprzedzony przelotem rządowego Tu-154. W przelotach grupowych udział wzięły: Mi-171, Mi-24, L-39, JAS-39 i L-159. Ostatnie z wymienionych rozpoczęły część pokazów polegającą na zaprezentowaniu możliwości maszyn w krótkich programach indywidualnych. Oprócz maszyn bojowych pod niebem BRNA zobaczyć można było Petera Besenyei - niekwestionowaną gwiazdę każdej tego typu imprezy, oraz startujące co chwila do lotów widokowych L-200 MORAVA. Dość ciekawy - jak dla mnie - był pokaz zespołowej akrobacji w wykonaniu serbskiego zespołu, latającego na samolotach Galeb (niespotykanych jak dotychczas na naszym niebie). Dopiero obrabiając zdjęcia zauważyłem jak blisko siebie leciały dwa z czterech samolotów podczas wykonywania jednej z figur. Podczas obróbki zdjęć wyszła na jaw jescze jedna ciekawostka - słowacki MiG-29 część pokazu wykonał z nieschowanym całkowicie podwoziem (jedna z goleni podwozia głównego nie schowała się całkowicie w kadłub samolotu). Zaprezentowały się w locie także: F-16, serbskie ORAO i SUPER GALEB, zespół akrobacyjny "BREITLING JET TEAM" (na L-39 ALBATROS), Bell 412 (pokaz zrzutu wody), czeski ratowniczy SOKÓŁ, Mi-17 i chyba najbardziej wyczekiwany C-17 GLOBEMASTER. Ten ostatni samolot podczas krótkiego pokazu wzbudzał u stojących wokół mnie ludzi największe emocje. Szkoda, że ze względu na silny boczny wiatr nie zaprezentowano w locie Jaka-11 (a właściwie jego licencyjnej wersji: AVIA C-11).
|
|
|
|
|
|
IV MAŁOPOLSKI PIKNIK LOTNICZY - DZIEŃ DRUGI. KRAKÓW RAKOWICE-CZYŻYNY. 2007_07_01
Program drugiego dnia imprez tego typu jest zwykle powtórką z pierwszego dnia. Oczywiście zawsze występują drobne różnice - przesunięcia w czasie, pojawiają się nowi goście (którzy z różnych przyczyn nie mogli wziąć udziału w pierwszym dniu pokazów), ale także niektórzy z uczestników imprezy nie pojawiają się na niebie drugiego dnia. Piknik na krakowskich błoniach także wpasowuje się w ten schemat. Drugi dzień imprezy przyniósł zmiany "na plus": pojawiły się w locie: Piper L-4H (SP-MAM) i J-3 KITTEN.
|
|
IV MAŁOPOLSKI PIKNIK LOTNICZY - DZIEŃ PIERWSZY. KRAKÓW RAKOWICE-CZYŻYNY. 2007_06_30
Myliłby się ten, kto po tytule niniejszego "wstępniaka" dopatrywałby się w imprezie na Rakowickich Błoniach wyłącznie pokazów lotniczych skierowanych do pasjonatów lotnictwa. Impreza bowiem tak się rozrosła i zawiera w swoim programie tyle elementów, że pokazy lotnicze (choć stanowią nadal jej sedno) to zaledwie część bogatego programu "Małopolskiego Pikniku Lotniczego". Znależć tu mogą coś dla siebie zarówno pasjonaci rekonstrukcji historycznych, starych samochodów, muzealnictwa lotniczego, militariów, modelarstwa, czy chętni do kupna samolotu ultralekkigo. Także ci, którzy nie są zakręceni" na żadnym punkcie, a chcą spędzić weekend z rodziną lub/i znajomymi nie będą zawiedzeni - mnogość atrakcji dla dzieci i ogródków piwnych (dla opiekunów tychże dzieci) nie pozwoli nikomu nudzić się.
Pierwszy dzień czwartej edycji Pikniku obfitował w atrakcje dla wszystkich pasjonatów lotnictwa. Nie brakowało ich zarówno dla fanów zespołów akrobacyjnych ("ŻELAŹNI" i "BIAŁO-CZERWONE ISKRY"), latających "staroci" (BIESY, Piper CUB, replika RWD-5), zwolenników lotnictwa ultralekkiego, czy śmigłowców. "Gwoździem programu" - jak dla mnie były jednak akrobacje w wykonaniu solistów: Oli Ozturk (na Akromach PURPLE VIOLET), Peter Besenyei (na EXTRA 300S), Wiesław Cena (na M26 ISKIERKA), Robert Kowalik (na Extra 300), czy solowe popisy "ŻELAZNYCH" (na ZLIN 50). Ryk silników tych maszyn przelatująch w odległości zaledwie kilku metrów od "górki spotterskiej" wywoływał (nie tylko u mnie - jak mogłem zauważyć) stany niemal ekstatyczne. Nie mogę tu niewspomnieć o jeszcze jednej gwieździe tego pikniku - jedynym na świecie latającym egzemplarzu samolotu Lisunow Li-2 w barwach węgierskich linii lotniczych, należącym do fundacji Goldtimer. Samolot znany jest z udziału w wielu imprezach w całej Europie, w Polsce wystąpił po raz pierwszy, wykonując kilka przelotów na małej wysokości wzdłuż pasa lotniska Rakowickiego. Chętni mogli za opłatą zabrać się na przelot nad Krakowem. Samolot startował z lotniska na Balicach. Nie mogę pominąć tu latającej repliki (w skali 3/4) Curtiss-a JENNY, pilotowanej przez właściciela Marka Szufę. Pięknie wyglądający na tle błękitu nieba (i ciekawie pomalowany) "druciak" przypomina czasy lotnictwa "tekstylnego". Ciekawostką zaś jest fakt, że to maleństwo jest w stanie zabrać na pokład pasażera (oprócz pilota oczywiście), a jego silnik pracuje ciszej niż moja kosiarka do trawy. Z zapowiadanych "staroci", które to szczególnie mnie interesują, zabrakło Jak-a 18 (miał awarię tuż przed odlotem do Krakowa) oraz Buckera JUNGMANNA (2 JUNGMANNY wykonały tylko przelot nad publicznością i odleciały na lotnisko aeroklubowe (na Pobiedniku).
|
|
THUNDERBIRDS NA KRZESINACH - PIKNIK. POZNAŃ KRZESINY. 2007_06_26
"Nadejszła wielkopomna chwila" można by rzec. Zespół akrobacyjny THUNDERBIRDS po 16 latach ponownie w Polsce. Niepokoiła tylko prognoza pogody na ten dzień. Nie pozostawiała złudzeń - będzie lało. Poranek był co prawda słoneczny, ale z każdą minutą przybywało na niebie chmur. Początkowo były to malownicze, białe, pierzaste Cumulusy. Nawet ładnie komponowały się w kadrze na tle błękitu nieba. Około godziny 13-ej widać było, że nic dobrego z tego nie wyniknie. O godzinie 13.30, w chwili, gdy komentator zespołu THUNDERBIRDS rozpoczynał swą przydługą przemowę (pół godzinną ! - jakiś krewny Fidela ?), chmury przesłoniły słońce. Dalej wypadki potoczyły się - jak w programie Wołoszańskiego - błyskawicznie. Dokładnie o 14.07 (metadane dopisywane przez cyfrówkę do zdjęć to genialny wynalazek), w chwili, gdy komentator skończył przemowę i pierwsze samoloty (stojące od dłuższego czasu na pasie) ruszyły - zaczęło padać. Początkowo "z pewną taką nieśmiałością", ale już po kilku minutach słowo "deszcz" przestało być adekwatne, aby opisać to co spadało z nieba. Po około 7 minutach pokaz został przerwany, zresztą i tak nie było już publiczności - kto żyw biegł w stronę hangarów, lub czegokolwiek, co miało dach. Jeden z pilotów zespołu podjął desparacką próbę lądowania, by po chwili włączając dopalacz przerwać manewr. Po godzinie pojawiło się na krótko słońce. Ten, kto wytrwał i przeczekał ulewę mógł zrobić ładne fotki lądujących "efów" na tle granatowo fioletowego nieba. Radość z poprawy pogody nie trwała długo - zaledwie 13 minut. Tyle czasu zajęło zespołowi wylądowanie. Ostatnia z maszyn "siadała" już przy zaciemnionym niebie. Po kilku minutach deszcz spadł ponownie, nie pozostawiąjąc złudzeń, że tym razem nie ma co liczyć na poprawę pogody w tym dniu. W strugach ulewnego deszczu rozpocząłem (razem z liczną publicznością) manewr wycofywania się "na z góry upatrzone pozycje", tzn w kierunku stojącego na bocznicy pociągu. Organizatorzy imprezy zabezpieczyli bowiem dojazd do jednostki specjalnymi pociągami, odchodzącymi z dworca Poznań Główny. Co do zdjęć - jedyne dobre fotki zespołu w locie, jakie udało mi się zrobić, to te z dnia przylotu i treningu. Przyglądając się zdjęciom zauważyłem ciekawostkę - jedna z dwumiejscowych maszyn wystąpiła w "pokazie", zastępując THUNDERBIRD-a Nr 4. Oznacza to, że "czwórka" miała jakiś problem techniczny. Ponadto udało mi się zrobić kilka zdjęć, na których doskonale widać wir utworzony z wody, zasysanej przez chwyty powietrza kołujących po mokrym pasie samolotów. Daje to pojęcie o sensowności zastosowania "chrap" na górnej powierzchni skrzydeł u MiG-ów 29, stosowanych przy starcie i kołowaniu.
|
|
THUNDERBIRDS NA KRZESINACH - PRZYLOT. POZNAŃ KRZESINY. 2007_06_25
Pierwsze informacje o planowanym przylocie zespołu THUNDERBIRDS do Polski pojawiły się w internecie wczesną wiosną 2007 roku. Dość długo nie było pewności, czy nie są to tylko plotki. Zespół miał przylecieć do Poznania w ramach kolejnego tournee po Europie. Mówiło się także o promowaniu samolotu F-16, który w owym czasie nie miał najlepszej prasy w Polsce. THUNDERBIRDS był już raz w naszym kraju - w 1991, w Dęblinie. Termin kolejnego show z udziałem "Ptaków Burzy" został wyznaczony na 26 czerwca. W tym dniu poznańska jednostka (31 BLot) obchodzi swoje święto. Festyn lotniczy, jaki w związku z tym faktem organizowano na terenie bazy - miałby uświetnić swoim udziałem jeden z najbardziej znanych zespołów akrobacyjnych, jakim niewątpliwie jest THUNDERBIRDS. Przylot zaspołu zaplanowano na dzień poprzedzający festyn.
Samoloty pojawiły się nad poznańskim lotniskiem o 14.45, przystępując "z marszu" do treningu, przy czym dwie maszyny dwumiejscowe wylądowały. Program treningu był nieco "okrojony" w stosunku do tego, jaki grupa prezentuje podczas pokazów - nie wykonano (ku rozczarowaniu obecnych fotoreporterów) przelotów z "lustrzanym" ustawieniem samolotów. Po ok 40 minutach zespół wylądował. Piloci po wyjściu z maszyn wypili po rytualnym piwie, przebrali się i byli (przez ok pół godziny) do dyspozycji fotoreporterów. Konferancję prasową zorganizowano przy samolotach, co dawało możliwość zrobienia zdjęć wszystkim członkom zespołu - zarówno pilotom, jak i mechanikom, krzątającym się przy samolotach.
|
|
XII MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. DZIEŃ DRUGI. 2007_06_17
Drugi dzień Pikniku przyniósł - niestety - spowolnienie tempa imprezy. Jest to zjawisko o tyle niezrozumiałe, że teoretycznie powinno być odwrotnie: w niedzielę było więcej samolotów do zaprezentowania w powietrzu niż w sobotę. Mam na myśli Mustanga i Mitchella, które to w niedzielę brały udział w pokazach od rana. Czyżby zjawisko owo było skutkiem ubocznym Hangar-Party. Nie wnikam. Najważniejsze, że pogoda dopisała, a że było trochę "dłużyzn" między kolejnymi popisami w powietrzu - powiedzmy, że jest to jeszcze jeden z uroków tej imprezy. Jeśli chodzi o program, to tradycyjnie drugi dzień Pikniku był powtórką pierwszego. Drobne odstępstwa, to m.in. przylot Jungmanna (szkoda, że do końca imprezy pozostał na "statyce") oraz brak samolotu Ryan L-17. Poza Jungmannem - nielotem było co fotografować w locie. Dwie największe atrakcje to oczywiście: Mitchell (po raz pierwszy nie tylko w Góraszce, ale i w Polsce) oraz Mustang. Reszta maszyn uczestniczących w Pikniku również nie odstaje wiele od ww poziomem "gwiazdorstwa". CSS-y 13, BIESY, CUB-y, czy Jak-i 18 to także bardzo ciekawe maszyny. Jeden ze wspomnianych Jak-ów 18 (OO-IAK) debiutował w Góraszce. Było to fantastyczne doświadczenie - móc zobaczyć dwie maszyny tego typu we wspólnym przelocie.
Ponownie kołował tego dnia Lim-2, ze Zbigniewem Niemczyckim za sterami. Mam nadzieję, że samolot ten zobaczymy w przyszłym roku w powietrzu. Jest taka szansa. Nie zawiodły po raz kolejny Biało - Czerwone Iskry. Dynamiczny pokaz nieco już leciwych samolotów z niskimi przelotami solisty wzdłuż pasa lotniska zawsze wzbudza emocje i szacunek dla umiejętności pilotów. Nie sposób wymienić wszystkich uczestników pikniku, ale nie mogę pominąć "ŻELAZNYCH" oraz "latającego cyrku" (Scandinavian Airshow) ze Szwecji. "ŻELAŹNI" - to jak napisała Skrzydlata Polska (nie bez racji) - nomen omen żelazny już punkt programu Pikniku. Skandynawowie także obecni byli po raz kolejny (według mojej rachuby była to ich trzecia wizyta w Góraszce) i po raz kolejny udowodnili, że Szwedki nie tylko mogą być ładne, ale w dodatku potrafią chodzić po samolocie w trakcie lotu. Także Pitts PYTHON należący do zespołu Scandinavian Airshow (z Jacobem Hollanderem za sterami) powodował szybsze "bicie" migawek aparatów. Robert Kowalik za sterami samolotu EXTRA 300L pokazał pod niebem Góraszki, że Polacy nie gęsi i swoich mistrzów akrobacji mają. Ponadto pojawiły się na niebie: Jak-52, M18 DROMADER (pokaz zrzutu wody), LET 410 ("Papuga"), którego szybkie i niskie przeloty wzdłuż lotniska Góraszki mam nadzieję wpiszą się na stałę w program Pikniku. Nie zabrakło także śmigłowców - ale tylko z Niemiec. "...A naszych orłów widać nie było...". Inne czasy, inne okoliczności, ale słowa tej piosenki dziwnie aktualne. I jeszcze bardziej dziwić może fakt, że impreza w Góraszce odbywała się pod patronatem Ministerstwa Obrony Narodowej. A z biało-czerwonymi szachownicami na skrzydłach wystąpiły tylko Biało - Czerwone Iskry. Dziwny to patronat. Monthy Python by tego nie wymyślił. Ale w KRAJU-NAD-WISŁĄ pokazali, że potrafią. I tym nieoptymistycznym akcentem podsumowuję przydługi opis tej - moim zdaniem - mimo wszystko bardzo udanej imprezy.
|
|
XII MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. DZIEŃ PIERWSZY. 2007_06_16
Po raz dwunasty w podwarszawskiej Góraszce pasjonaci lotnictwa oraz każdy, kto zechciał popatrzeć na "tych wspaniałych ... i ich latające maszyny", mieli okazję, by powąchać trochę spalin silników lotniczych. Program pierwszego dnia imprezy (mimo wielu nieobecnych, a zapowiadanych wcześniej atrakcji) był tak napięty, że nie miałem okazji, by przetestować swieżo zakupione składane krzesło turystyczne. Nabyłem takowe drogą kupna mając na uwadze doświadczenia z minionych lat, kiedy to w przerwach między przerwami coś czasem latało. Mimo głosów malkontenckich "że to już nie te "Góraszki" co kiedyś" - jakie zdarzyło mi się usłyszeć - twierdzę z całą stanowczością, że w tym roku organizatorzy stanęli na wysokości zadania. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby przyleciały wszystkie zapowiadane wcześniej maszyny. A tradycyjnie już kilka z nich nie doleciało. Wielkim nieobecnym był A-26 INVADER, zapowiadany także na ubiegłoroczną "Góraszkę". Nie dotarły ponadto: DH.100 VAMPIRE, jeden z trzech zapowiadanych Jak-ów 18, jeden z trzech zapowiadanych BIESÓW, jeden z trzech zapowiadanych CSS-ów 13. Bucker JUNGMANN przyleciał dopiero w niedzielę i pozostał do końca imprezy na ziemi. Nie było także zapowiadanego szybowca FOX. W dotatku fronty burzowe opóźniły przybycie MUSTANGA i MITCHELL-a. Mustang dotarł do Góraszki w godzinach okołopołudniowych, zaś MITCHELL tuż pod koniec pierwszego dnia imrezy. Według wielu zasłyszanych komentarzy "największymi nieobecnymi" były polskie śmigłowce Mi-24 i ANAKONDA, oraz MiG-29, który miał według wcześniejszych zapowiedzi dać pokaz akrobacji nad Góraszką. Nie od dziś wiadomo, że wojsko boryka się z brakiem funduszy. Sądzę jednak, że nieobecność maszyn bojowych na pikniku w Góraszce nie sprzyja promowaniu wojska. Nie mnie polemizować z rozkazem zabraniającym udziału samolotów i śmigłowców bojowych w prywatnej, komercyjnej imprezie. Przypomnę jednak pewien detal - częściowy dochód z tejże imprezy przeznaczony jest na cele charytatywne (dla pilotów, policjantów i strażaków poszkodowanych w wypadkach podczas pełnienia służby). Na większości z dotychczasowych pikników w Góraszce można było zobaczyć polskie śmigłowce i nikomu to nie przeszkadzało. Niemcom w tym roku także (po raz kolejny) nie przeszkadzało. Czy chodzi zatem o tradycyjny polski syndrom kury znoszącej złote jajka? Nawet jeśli owa kura jest tylko wyimaginowana - zależało najwyrażniej komuś, aby ludziom, którzy robią coś nie tylko dla siebie (i są w tym dobrzy) rzucić pod nogi parę kłód. Niech im nie "idzie" tak dobrze. A może by tak pójść za ciosem - tu moja propozycja do autora owego "genialnego" rozkazu - i zakazać wszelkich lotów: i samolotów, i śmigłowców, i szybowców, "i diabli wiedzą czego jeszcze": i w soboty, i w niedziele, i w Lany Poniedziałek. "I niech wre robota, co tam wolna sobota..."
|
|
GÓRASZKA'2007 - PRZELOT WZDŁUŻ WISŁY. 2007_06_15
W czasach, kiedy coraz trudniej jest czymś zadziwiwić, kiedy obywatele kraju nad Wisłą są codziennie zaskakiwani, by nie rzec szokowani przez włodarzy tego kraju, a Replica Handbags przeciętny Kowalski żyje na co dzień problemami natury egzystancjalnej i nie w głowie mu tak "przyziemne" sprawy jak rozrywka, Fundacja Polskie Orły sięgnęła po nową formę reklamy pikniku w Góraszce. Aby przykuć uwagę większej liczby ludzi nie wystarczą już same plakaty, ulotki i reklamówki w radiu i telewizji. Aby zareklamować show potrzebny jest inny show. I tak właśnie się stało 15 czerwca, w piątek wzdłuż Wisły na odcinku wyznaczonym mostami: Siekierkowskim i Gdańskim przeleciała grupa samolotów i śmigłowców biorących udział w pikniku Góraszka'2007. Kolejnym punktem programu (i niewątpliwie najciekawszym i najbardziej widowiskowym) był pokaz akrobacji wykonany przez Wojciecha Krupę na Zlinie 50. Krótki pokaz zakończył przelot samolotu ciągnącego baner z napisem "Góraszka". Całość jest moim zdaniem świetnym pomysłem i oczekuję w przyszłości kontynuacji www.replicahandbagssales.com tej "nowej świeckiej tradycji".
|
|
PIKNIK LOTNICZY. MIŃSK MAZ. 2007_05_19
Piknik lotniczy w Janowie k. Mińska Mazowieckiego wpisał się - mam nadzieję - już na stałę w kalendarz imprez lotniczych. I mimo pewnego ubóstwa programowego (z punktu widzenia spottera) ściągnął jak co roku tysiące odwiedzających i rzeszę spotterów. Pisząc o ubóstwie programowym mam na myśli to co się dzieje podczas imprezy w powietrzu. Stałym punktem programu (poza wystawą statyczną) jest jedynie "pokaz dynamiczny MiG-a 29", oraz loty widokowe. W tym roku (po raz kolejny) pod tym względem nie zawiedli organizatorzy oraz pilot MiG-a. Także pięknie odrestaurowany Jak-18 po raz kolejny odwiedził piknik w Janowie. Pilot Jak-a odlatując dał na pożegnanie pokaz swoich umiejętności oraz możliwości "staruszka", za co należą się jemu wielkie brawa i podziękowania. Nowością tegoroczną był pokaz w locie SOKOŁA. Ponadto można było zobaczyć w powietrzu samoloty odbywające loty widokowe: An-2, PZL-101 GAWRON, PZL-35 WILGA oraz szybowiec PW-6U.
Wielotysięczny tłum odwiedzających piknik dowodzi jak wielkie jest społeczne zapotrzebowanie na tego typu imprezy. Może zatem pora pomyśleć - tu piszę do organizatorów - o zmianie formuły imrezy. Mam na myśli wzbogacenie programu o kilka punktów. Nie liczę tu bynajmniej na wielki AIR SHOW, ale dodanie do obecnego programu: pokazu w locie ISKRY, Su-22, F-16 oraz ewentualnie któregoś z zespołów akrobacyjnych na pewno byłoby mile widziane oraz podniosłoby rangę imprezy.
|
|
|
|
POZNAŃ KRZESINY, DZIEŃ OTWARTY. 2006_11_11
Impreza miała charakter statyczny. Gwoździem programu była prezentacja nowego polskiego samolotu wielozadaniowego F-16C Block 52+ JASTRZĄB. Samolot wystawiono w jednym z hangarów. Ponadto na płycie lotniska zorganizowano małą wystawę sprzętu latającego.
Przegląd otwierał zabytkowy MiG-15UTI, dalej stały MiG-21UM, MiG-29A, Su-22M4, ISKRA, ORLIK oraz śmigłowce: Mi-24W, Mi-8RL, Mi-2 i SW-4 PUSZCZYK. Wystawę zamykały samoloty transportowe: M28 BRYZA, An-26 oraz CASA C-295M. Cieszy fakt odrestaurowania MiGa-15. Piękna robota. Duże brawa należą się ludziom, którzy doprowadzili ten samolot do stanu, w jakim można go było oglądać. Mam nadzieję, że prace remontowe nie zakończą się na odnowieniu płatowca i będzie można w przyszłości zobaczyć ten samolot kołujący po pasie o własnych siłach.
Pogoda nie sprzyjała zorganizowaniu części "lotnej" imprezy. Silny wiatr i niska temperatura nie zachęcały także do spacerów wzdłuż wystawy. Stąd tak dużym wzięciem cieszyła się kuchnia polowa. Kolejka do gar-kuchni przypominała te z czasów PRL-u. Organizatorzy imprezy najwyrażniej nie przewidzieli tak dużej liczby chętnych na grochówkę i tej zabrakło już o godzinie 11. Podobno miano dowieżć.
A F-16 ?. Pachnący jeszcze świeżością, czysty, bez śladów eksploatacji. Szkoda tylko, że wystawiono jedynie wersję C. Hangar jest na tyle duży, że pomieściłby także drugi egzemplarz - w wersji D.
W sąsiednim hangarze swoje stoisko miał nasz reprezentacyjny zespół latający "Biało Czerwone Iskry". Rozdawano materiały reklamowe, można było obejrzeć film video z pokazów oraz "zasięgnąć języka". Ten ostatni element jest szczególnie cenny dla każdego spottera, czy entuzjasty lotnictwa. Spieszę zatem donieść (informacja jest z "pierwszej ręki"), iż wbrew wcześniejszym zapowiedziom o rozwiązaniu zespołu (z powodu wyczerpania się resursów maszyn) - będzie nadal latał. Przynamniej przez "jakiś" czas. Zostanie "okrojony" do czterech, pięciu maszyn, ale nie zniknie (jeszcze) z naszego nieba.
|
|
WIZYTA ''SALLY B'' W WARSZAWIE. 2006_08_09
Pierwszą moją myślą, gdy znalazłem w internecie (www. lotnictw.net) informację o przylocie B-17 - tki do Polski było "niemożliwe, kaczka dziennikarska", drugą była myśl "przecież prima aprilis dawno już za nami, więc może coś "jest na rzeczy". Omal nie spadłem z krzesła. Gdy przylatywała na warszawskie lotnisko stałem na polu sołtysa wraz z grupą rozgorączkowanych spotterów. Był to dla mnie wielki dzień i wielka chwila. Pierwsze zetknięcie z B-17, w dodatku w locie. Przyleciała z godzinnym wyprzedzeniem w stosunku do planowanej godziny przylotu. To wyprzedzenie w stosunku do planu lotów miało powtórzyć się nastepnego dnia podczas lotów nad Warszawą. Szkoda tylko, że impreza pod tytułem "Dzień Otwarty" w spec-pułku na warszawskim Okęciu miała miejsce dopiero od godziny 17-ej. Z tego to powodu zdjęcia są dość ciemne i mało kontrastowe. W dodatku okazało się, że nie ma mowy o wejściu do wnętrza "SALLY". Mam przyjamniej nadzieję, że Jej wizyta na polskim niebie nie była ostatnią i że wkrótce zobaczymy ponownie ten piękny samolot. Na końcu galerii zamieściłem zdjęcia samolotów rejsowych, zrobione tuż przed przylotem "SALLY B".
|
|
PIKNIK LOTNICZY. MIŃSK MAZ. 2006_05_20
Kolejna edycja pikniku w Janowie k. Mińska Mazowieckiego nie przyniosła rewolucji w programie imprezy. Ale też - jak sądzę - nikt nie oczekuje po imprezie rangi "piknik" radykalnie więcej ponad to, do czego organizatorzy przyzwyczaili odwiedzających jednostkę w Janowie. Była zatem część statyczna (kilkanaście maszyn użytkowanych przez polskie lotnictwo), loty widokowe (za "drobną" opłatą można wznieść się w powietrze na pokładzie An-a 2, Wilgi lub Jak-a 12) oraz część "dynamiczna" (pokaz w locie MiG-a 29). Do tego dobra pogoda plus kilka straganów z pamiątkami, modelami i zabawkami, kilka "grajdołów" dla dzieci, kilka fast-food - ów i jest dobry przepis na imprezę masową popularyzującą lotnictwo. Dziwi zatem tylko fakt, że tak mało jest tego typu imprez w naszym kraju.
Dla każdego pasjonata lotnictwa najważniejszym (i najbardziej oczekiwanym) punktem janowskiego pikniku jest dynamiczny pokaz MiG-a 29. Także w tym roku pilot MiG-a nie zawiódł oczekiwań. Przynajmniej co do jakości pokazu. Co do ilości bowiem zawsze pozostaje pewien niedosyt. Tym bardziej, że jest to pierwsza okazja po kilkumiesięcznej zimowej przerwie, aby wziąć aparat do ręki.
|
|
II MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY. ŁASK-BUCZEK. 2005_09_10
Druga edycja pikniku w Łasku przyniosła radykalne zmiany w programie imprezy, w stosunku do ubiegłorocznej, pierwszej edycji. Organizatorzy wyciągnęli wnioski z zaistniałej sytuacji, wysłuchali "głosu ludu" i wzbogacili program pikniku na tyle, że impreza w Łasku Anno Domini 2005 to już prawie air show. Parafrazując "klasyka" powiem "...panowie organizatorzy (i ty Sabo) - idźcie dalej ta drogą...".
Oprócz (tradycyjnej) wystawy statycznej pojawiły się w programie pokazy w locie. Zobaczyć można było pod niebem Łasku: MiG-a 29 (w "pokazie dynamicznym"), zespół akrobacyjny "Biało-Czerwone Iskry" oraz Wojciecha Krupę na Zlinie 50. Także "na statyce" pojawiło się więcej niż w roku ubiegłym samolotów cywilnych. Nielicznym, którym dane było stać blisko pasa (do których miałem to szczęście zaliczać się) mieli okazję zrobić ciekawe zdjęcia. Niestety pas w Łasku - podobnie jak na wielu innych lotniskach - usytuowany jest względem kierunków geograficznych w taki sposób, że fotografuje się "pod słońce". Efekty nie są więc porażające.
|
|
|
|
X MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 2005_06_04,05
Jubileuszowa, 10 edycja Pikniku w Góraszce należy niewątpliwie do najbardziej udanych. Oprócz "stałych bywalców" (których wymienianie tym razem sobie daruję) było sporo "nowości": DH-89A DRAGON RAPID, Britten Norman ISLADER, goście z ukrainy na Jakach (18T i 12A), Eurocopter - Kawasaki EC-145. Niewątpliwą atrakcją był także MUSTANG, "OLD CROW", który to przyleciał do Góraszki po raz drugi. Największą zapowiadana sensacją miał być jednak występ pary F-16. Miał to być debiut odrzutowców nad góraszkowym lotniskiem. Według zapowiedzi "niezmiernie ważnej persony" z Lockheed Martin" piloci spod znaku białogłowego orła mieli około 20 - minutowym pokazem kunsztu pilotażu i możliwości maszyn rzucić na kolana publiczność zgromadzoną na pikniku. Wiele już na ten temat napisano, przypomnę więc tylko po krótce przebieg wydarzeń. Para "efów" pojawiła się nad Góraszką lecąc na pułapie ok. 2300 stóp. Po pierwszym przelocie wzdłuż pasa "brać spotterska" ciasno stłoczona na podeście jednym głosem oznajmiła: "dokonują rekonesansu, ale zaraz się zacznie". W myślach każdy przeliczał zapas negatywów i kart pamięci. Ja sam stoję spięty, zwarty i gotowy, mentalnie przygotowany na zmianę negatywu w 10 sekund. Po drugim przelocie na pułapie zbliżonym do tego z pierwszego przelotu, zapanowała konsternacja. Gdy samoloty znikały na horyzoncie ciszę na podeście dla prasy przerywało wędrujące z ust do ust pytanie: "ale - o co chodzi?". Zamilkł nawet na chwilę dzielny komentator pikniku, także zaskoczony sytuacją.
|
|
PIKNIK LOTNICZY. MIŃSK MAZ. 2005_05_21
Trzecia edycja pikniku w Janowie k/Mińska przyniosła oczekiwane przez (jak sądzę) wszystkich pasjonatów lotnictwa zmiany w programie. Zmiany te to dodatkowe punkty programu części "lotnej" imprezy. Tradycyjnie pojawił się na niebie bazy w Janowie MiG-29 w "pokazie dynamicznym" (szkoda, że tak krótkim), ale tym razem nie był to jedyny punkt programu pokazów w locie. Zespół akrobacyjny "ORLIK" (na PZL-130 ORLIK, oczywiście) dał długi i ciekawy pokaz zbiorowej i indywidualnej akrobacji, po czym wylądował. Kolejną ciekawą (szczególnie dla osób "zakręconych" na punkcie oldajmerów) pozycją był pokaz w locie Jak-a 18, z kolekcji Fundacji Polskie Orły.
Oczywiście tradycyjnie była wystawa statyczna - szkoda, że tak skromna. Pogoda była wymarzona wręcz na tego typu imprezę. Żal tylko, żę - jak okazało się kilka miesięcy później (gdy zacząłem skanować negatywy) - większość zdjęć jest koszmarnie nieostra (uszkodzony obiektyw). Stąd tak mała - jak na moje przyzwyczajenia - ilość zdjęć w niniejszej galerii. W dodatku część z nich (z pokazów w locie) jest niestety nie najlepszej jakości.
|
|
I MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY. ŁASK-BUCZEK. 2004_09_18
Najbardziej niesamowity piknik lotniczy, jaki miałem okazję oglądać. Z dwóch powodów. Po pierwsze: określenie "piknik" sugeruje imprezę mającą popularyzować lotnictwo i zawierającą w swym programie pokazy maszyn latających z prezentacją w powietrzu włącznie. Organizatorom pikniku na terenie 32 BL zapewne o takową popularyzację chodziło. Odwiedzających jednostkę spotykało jednak na miejscu małe rozczarowanie. Samoloty zaprezentowano wyłącznie na wystawie statycznej. I nie mam tu na myśli mojego rozczarowania - takie głosy dało się słyszeć co krok w tłumie. Impreza swą formułą przypominała zatem raczej "dzień otwarty" niż "piknik". Skoro mowa o tłumach - to jest to ów drugi powód, o którym wspomniałem na wstępie. Takiej ilości chętnych do odwiedzenia bazy w Łasku organizatorzy chyba nie przewidzieli. Przejście wzdłuż stojanek graniczyło z cudem, zaś gdy ok. godziny 17-ej opuszczałem bazę, pokonanie samochodem dwukilometrowego odcinka drogi dojazdowej zajęło mi 2 (!) godziny. Za sprawą "rzeki" ludzi płynącej nadal w kierunku bazy lotniczej. I to wszystko o godzinie, o której zwykle kończą się tego typu imprezy. Zdezorientowanie zwiedzających, o którym wspomniałem - co do programu pikniku zapewne spowodowane było słabym nagłośnieniem imprezy w mediach. Także na terenie miasta Łask dostrzeżenie plakatów na słupach ogłoszeniowych wymagało sokolego wzroku, uporu i dużo szczęścia. Dojazd do lotniska był również zupełnie nieoznakowany. Zupełnie jak za dawnych czasów, gdy wszystko było tajne... Niepojete zatem skąd te tłumy? W jakimś stopniu tłumaczy fenomen ten gratisowy wstęp. Ważniejszy jest jednak - jak sądzę - głód tego typu imprez. Organizatorzy z popełnionych błędów wyciągnęli wnioski - jak miała pokazać przyszłość - i w roku 2005... Ale o tym potem.
Na wystawie statycznej można było zobaczyć kilkanaście maszyn, wystawionych zarówno przez gospodarzy jak i przybyłych z innych jednostek polskich i zagranicznych. Największe zainteresowanie wzbudzały te ostatnie: sześć F-16 - ek, TORNADO, oraz HAWK. "EF-y" pochodziły ze 182 Eskadry Gwardii Narodowej Stanu Teksas (149 FLIGHT WING USAF). TORNADO przyleciał z Niemiec ( JBG 31 "BOELCKE"), a HAWK pochodził z Wielkiej Brytanii (208(R) Sqr RAF). Wymienione samoloty przebywały na terenie 32 BL w związku z udziałem w trwających w tym okresie (13 - 24 września) ćwiczeniach "SENTRY WHITE FALCON 2004".
Poza wymienionymi maszynami bojowymi na terenie bazy przebywało podczas pikniku kilkanaście samolotów cywilnych. Szkoda tylko, że jedyne loty podczas tej imprezy - to loty widokowe wokół lotniska.
|
|
IX MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 2004_05_15,16
Jeden z bardziej "deszczowych" pikników w Góraszce (co zresztą widać na zdjęciach "statyki" - ranek był pochmurny, ponury, mokry, zimny i ogólnie brr). Były jednak w ciągu dnia momenty, kiedy zza chmur wyłaniało się słońce - i wówczas robiłem takie zdjęcia jak to będące miniatórką galerii. Były jednak także chwile, gdy z nieba spadały żaby. Dlatego też część zapowiedzianego programu zwyczajnie nie odbyła się. Z atrakcji IX edycji Pikniku w Góraszce wymienić należy: zespoły akrobacyjne: w barwach Red Bull-a (na Zlinach 50), "Żelaźni", i akrobaci ze Słowacji (na szybowcach BLANIK). Ponadto: "latająca cegła", czyli Szort SKYVAN, Eurocopter COUGAR, Agusta A109 POWER, (aż) cztery Mi-24 i największa (przynajmniej dla mnie) "gwiazda" tego Pikniku, czyli DC-3 DAKOTA, która mimo gabarytów startowała i lądowała w Góraszce, a jej właściciel i pilot swym kunsztem pilotażu zawstydził nawet TURBODYMOMENA (o pilotach innej DAKOTY - z BBMF, wizytującej Góraszkę w 2008 roku - nie wspominając). Podczas tego Pikniku można było po raz pierwszy zobaczyć aż 3 BIESY we wspólnym przelocie. Szkoda, że jednego z nich po raz ostatni...
|
|
AIR SHOW RADOM'2001. RADOM SADKÓW. 2001_09_07,08
Krótka fotorelacja z radomskiej imprezy. Niestety nadal dysponowałem tylko "krótkim" obiektywem, stąd w zasadzie są to zdjęcia niemal wyłącznie samolotów wystawionych na wystawie statycznej, plus kilkanaście zdjęć samolotów kołujących po pokazie w locie. Z ciekawszych gości należy wymienić zaprezentowany po raz pierwszy szerokiej publiczności samolot BIELIK, konstrukcji Edwarda Margańskiego, amatorski śmigłowiec dwuwirnikowy - WS-4 ŚWIERSZCZ, szwedzki SAAB S-100 ARGUS oraz Bell KIOWA WARRIOR.
|
|
VI MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 2001_06_01,02
Piknik w podwarszawskiej Góraszce po raz szósty. I znów kilka ciekawostek. Po latach trudno wszystkie wymienić. Ale na pewno należy wymienić: Bell Kiowa Warrior, replika samolotu Lindbergha, czyli Ryan NYP "Spirit of St.Louis", Me-108 Tajfun i Saab 105. Należącego do organizatora imprezy, (czyli Fundacji Polskie Orły) Messerschmitta 108 pokazano po raz pierwszy prawie ukompletowanego i pomalowanego (choć jeszcze bez oznaczeń).
|
|
AIR SHOW RADOM'2000. RADOM SADKÓW. 2000_09_09,10
Kolejna edycja AIR SHOW w Radomiu przyniosła kilka lotniczych ciekawostek. Po replica handbags
pierwsze - CANBERRA. Szkoda, że tylko na statyce. Po drugie TURBO KRUK. Dla mnie była to pierwsza (i jak do tej pory ostatnia) okazja zobaczenie tego samolotu (i KRUKA JAKO TAKIEGO w ogóle) w locie. Po trzecie para samolotów JAGUAR, w dodatku z Dior Replica Handbags
"pokazem dynamicznym".
|
|
V MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 2000_06_03,04
Piąta edycja pikniku w Góraszce zaoferowała zwiedzającym kilka niewątpliwych atrakcji. Po pierwsze wyeksponowano po raz pierwszy, należący do Fundacji Polskie Orły (będący w trakcie prac konserwacyjno - rekonstruktorskich) samolot Messerschmitt Me 109, wydobyty z jeziora Trzebuń. Ponadto zagościł w Góraszce po raz pierwszy Douglas DC-3 DAKOTA, a jego pilot i właściciel dał pokaz niezwykłych możliwości maszyny (i zarazem nieprzeciętnych umiejętności pilotażowych). Wymienić należy także wystawione na ekspozycji statycznej dwie repliki samolotów, należące do Krakowskiego Muzeum Lotnictwa (a zbudowane przez pioniera polskiej awiacji - Pawła Zołotowa), czyli Bleriot XI i Farman IV. Dodatkowo krakowskie muzeum wystawiło na "statyce" samolot RWD-13. Ponadto pojawił się po raz pierwszy mały, dwupłatowy samolot akrobacyjny FK-12 COMET. Wymienić należy także śmigłowce: AB.212 TWIN HUEY, Bolkow 105CB-3 i AH-64D LONGBOW APACHE. Przyleciały także ("i cóż, że ze Szwecji") i wzięły udział w części "dynanicznej" pikniku dwa Jaki-52 (na estońskich rejestracjach). Pogoda dopisała, więc "działo się"...
|
|
IV MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 1999_06
Czwarta edycja pikniku w podwarszawskiej Góraszce przyniosła kilka nowości (co nie było zbyt trudne - wszak to dopiero początki tej imprezy). Wymienić wszystkie, po latach, prawdopodobnie nie dam rady, postaram się jednak wspomnieć tylko te, które mam na zdjęciach. A zatem po raz pierwszy gościł na góraszkowym niebie sterowiec, śmigłowce: AH-1W Super Cobra i CH-47 Chinook, AS550 Fennec i SA341 Gazelle. Wielką atrakcją było lądowanie w Góraszce (oraz pokaz w locie) transportowca G222. Ostatniej z wymienionych atrakcji niestety (z przyczyn, których dziś już nie pamiętam) nie mam na zdjęciach. Niestety fotografowałem wówczas aparatem ZENIT 12XP, zatem uwieczniałem na kliszy tylko stojanki. W związku zaś, z mocno ograniczonymi funduszami ilość negatywów, jakie mogłem zużyć na tej imprezie była niewielka. Dlatego też nie mam na zdjęciach części maszyn biorących udział w tym pikniku lotniczym.
|
|
AIR SHOW DĘBLIN. 1998_08_30
W tej skromnej raczej galerii zamieściłem plon mojego drugiego wyjazdu na AIR SHOW DĘBLIN.
Najważniejszym punktem programu dęblińskich pokazów był - dla jak dla mnie - pokaz w locie "Spita" i "Messera" oraz symulowana walka powietrzna tych maszyn. Co prawda "Messer" był w wersji licencyjnej (Hispano HA.1112 BUCHON), z silnikiem RR Merlin, ale zawsze to też coś. Zdjęcia BUCHONA są tym cenniejsze, że na samolocie tym zginął w wypadku lotniczym jego właściciel - znany także z polskiego nieba, Mark Hanna. Końcówka pokazu odbywała się w ulewnym deszczu, w dodatku samoloty latały koszmarnie daleko od publiczności. W efekcie jedyne zdjęcia tych samolotów, jakie wówczas zrobiłem pochodzą z przygotowań do lotu oraz z kołowania po locie.
|
|
III MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 1998_06_14
Najbardziej deszczowa z "Góraszek". Mimo, że przyleciało kilka ciekawych samolotów i impreza zapowiadała się na udaną, to drugiego dnia pogoda "rozłożyła ją na łopatki". Najdobitniej świadczy o tym przelot (pojedynczy) Mustanga wzdłuż pasa lotniska w Góraszce. Pilot nie zdecydował się na wykonanie programu w strugach ulewnego deszczu i zawrócił na Okęcie, skąd startował. Mustang przyleciał tylko na drugi dzień Pikniku, jako zastępstwo za zapowiadanego Me-109, który po raz kolejny nie dotarł do Góraszki...
Z niewątpliwych atrakcji wymienić należy SPITFIRE-a (MH434), którego zdjęcia zrobiłem późnym popołudniem pierwszego dnia Pikniku, replikę samolotu Lindbergha - "SPIRIT OF ST. LOUIS", pilotowaną przez Ś.P. Pierra Holendra, (który zginął śmiercią lotnika na tym samolocie podczas pokazów w Coventy, Wielka Brytania, w 2003 roku). Ponadto do atrakcji zaliczyć należy latający cyrk z chodzącymi po skrzydłach samolotu Grumman AgCat kaskaderkami.
Zdjęć w galerii jest zaledwie kilkanaście, ale jak już wspomniałem pogoda sprawiła, że nie było po co wyjmować aparatu spod płaszcza p-deszczowego.
|
|
II MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 1997_06
Druga edycja pikniku w Góraszce to impreza ważna dla każdego pasjonata lotnictwa z kilku względów. Po pierwsze (i jak dla mnie - przede wszystkim): zaprezentowano należący do krakowskiego Muzeum Lotnictwa Polskiego samolot P.11c. W dodatku, zupełnie niespodziewanie uruchomiono jego silnik. Było to pierwsze uruchomienie P-jedenastki na podwarszawskim lotnisku od czasu Kampanii Wrześniowej. Po drugie pojawił się w Góraszce po raz pierwszy (i jak miała pokazać przyszłość - ostatni) CORSAIR, należący do kolekcji Św.P. Marka Hanny (z tej samej kolekcji przyleciał do Góraszki inny eksponat - SPITFIRE). Corsair, którego można było podziwiać w locie (pilotował Chris Skillen), jest ostatnim latającym egzemplarzem tego typu, należącym onegdaj do Nowozelandzkich Sił powietrznych. Spit-a w niezwykle dynamicznym pokazie pilotował oczywiście Mark Hanna.
|
|
I MIĘDZYNARODOWY PIKNIK LOTNICZY GÓRASZKA. 1996_06_02
W galerii tej zamieszczam kilkadziesiąt zdjęć (jedna rolka filmu) z pierwszej "Góraszki". Imprezy, która była dla mnie z dwóch powodów szczególną. Po pierwsze umożliwiła mi po raz pierwszy w życiu kontakt z latającym "SPITEM", samolotem, który jest dla mnie szczególny i wyjątkowy. Z wielu powodów, ale najważniejszy z nich to ten, że jest dla mnie symbolem piękna - i to nie tylko lotniczego, ale pojmowanego znacznie szerzej. Podczas pierwszej "Góraszki" miałem okazję zobaczyć go (po raz pierwszy w życiu) - nie jako zakurzony eksponat muzealny, ale jako latającą maszynę. Poczuć zapach spalin, posłuchać "grania" Merlina. Dla kogoś, kto od lat mógł tylko o tym marzyć było to wielkie przeżycie.
Pierwsza "Góraszka" była dla mnie szczególną pod jeszcze jednym względem. Rok wcześniej zrobiłem pierwsze zdjęcia "lotnicze" (na AIR SHOW DĘBLIN'95), ale to w Góraszce, która umożliwia bliski kontakt z samolotami (zarówno na ziemi, jak i w locie - coś czego nie oferowała impreza w Dęblinie) zrodziła się u mnie potrzeba fotografowania samolotów. Proces ten (niektórzy twierdzą, że choroba) - ku przerażeniu pozostałych członków rodziny - pogłębiał się z wiekiem i dziś jest dla mnie absolutnie niezrozumiałym fakt, jak mogłem zabrać wówczas ze sobą tylko jedną rolkę filmu.
Na części zdjęć widać lekkie rozmycie tła biegnące pionowo przez całą szerokość klatki (sporadycznie tylko przez jej część). Jest to efekt prześwietlenia negatywu w tym miejscu przez wypracowaną już migawkę, która w trakcie naciągania rozszczelniała się. Zenith 12XP miał taką przypadłość (przy "przebiegu" ok 3-4 tysiące zdjęć).
Nad każdą z prześwietlonych klatek - próbując je uratować - spędziłem od kilkunastu do ok. 25 godzin. Efekt proszę ocenić.
|
|
AIR SHOW DĘBLIN. 1995_08_26
W galerii tej zamieszczam zdjęcia z mojego pierwszego AIR-SHOW, w jakim uczestniczyłem. Są to zarazem moje pierwsze w życiu zdjęcia samolotów (i jedno śmigłowca). Z pewnością daleko im do doskonałości, ale dopiero uczyłem się wówczas fotografowania. Aparat, którym je robiłem także był co najmniej siermiężny ("granat obronny", czyli ZENITH 12XP) i wymagający doświadczenia (i dużo szczęścia) przy pomiarze światła. Warunki oświetleniowe były natomiast dość trudne do robienia zdjęć - dużo rozproszonego światła (niebo zachmurzone, ale jednocześnie mocno "świecące"). W dodatku trochę padało, to znów na przemian wychodziło zza chmur słońce obijając się w kałużach. Negatywy jakich używałem wówczas także nie były "z górnej półki", ale jak na swój wiek zachowały się w bardzo dobrym stanie. Żałuję tylko, że tak mało zrobiłem wówczas zdjęć, ale jak to podobno nie mawiają Czesi "to se ne vrati".
|
|